Kochani, miewam ostatnio coraz bardziej znaczące i ‘duchowe’ sny (kiedyś to była raczej rzadkość, zazwyczaj jakieś absurdy w stylu 3w:p), a dwoma z nich chciałabym się z Wami podzielić, bo bardzo mnie uradowały. Pierwszy przyśnił mi się 5 marca (wtedy zdaje się pojawił się jeden w tych największych ostatnio rozbłysków słonecznych), po tym jak przed snem, za radą Hilariona, poprosiłam anioły o ‘odkurzenie’ z mojej głowy starych programów 3w :) We śnie leciałam nad jakimś polem, niesiona głową w dół przez brata Jezusa, który ‘wytrzepywał’ ze mnie to, co aniołowie widać nie zdążyli odkurzyć…:P Było to zaraz po tym, gdy przetłumaczyłam przekaz o ‘dzikiej kobiecie’ i w takim lekkim telepatycznym podtekście odczuwałam Jego śmiech i informację mniej więcej w rodzaju ‘chcesz być dziką kobietą, to proszę bardzo!’. Dodam, że chyba po raz pierwszy mi się w ogóle przyśnił, nigdy nie czułam z Nim specjalnego związku, i dopiero przekazy Pameli Kribbe sprawiły, że stał mi się o wiele bliższy. Ale nie wiedziałam, że ma aż takie poczucie humoru…:D W drugim śnie było natomiast takie jakby spotkanie gwiazdkowe – zawsze marzyłam o gwiazdce z wszystkimi bliskimi ludźmi równocześnie, i tutaj właśnie się zjawili, siedzieli razem i śpiewali kolędy: moi przyjaciele z różnych środowisk i poznani w różnych czasach (wielu z nich nie ma o sobie pojęcia), ludzie z blogu, a na koniec pojawiła się Krystal, która pytała mojego kumpla z liceum, który właśnie przyjechał, czy ma może ochotę na obiad… No pełna sielanka, było to naprawdę spełnienie jednego z moich największych marzeń: żeby bliscy mi ludzie się znali i współpracowali ze sobą. A że jeszcze nie wydarza się to w ‘realu’?...to tylko kwestia czasu…poza tym uświadomiłam sobie, że zależało mi głównie na tym ODCZUCIU ich jedności, i na doświadczeniu bycia z nimi wszystkimi razem – i to się zdarzyło, i ta radość była moja. Wszystkie nasze najpiękniejsze sny niedługo się wyśnią, to jasne:))))) Mamy więc teraz wspaniałą możliwość wymarzyć i wyśnić kolejne…:D:*** wika
19 luty, 2011
Wczoraj podczas odpoczynku przed wieczornym wyjściem z domu, pomyślałam sobie jak to by było milo, gdybym mogla dostać bukiet kwiatów. Tego wieczoru nie dostałam kwiatów i zapomniałam o moim życzeniu. Dziś po południu, w świątyni SRF, gdzie przyrządzaliśmy lunch dla pracowników, jedna kobieta zwróciła się do mnie, czy nie chciałabym zabrać oto ten bukiecik róż do domu. Czas manifestacji - około 18 godzin -- KSkupiam się na intencji bycia kochającą, uspokajającą obecnością, słuchaniu wewnętrznego głosu i wierze, że życie poprowadzi mnie tam gdzie mam dotrzeć :) Paul
Pięknie to ująłeś - właśnie do mnie dotarło , że też tak żyję od pewnego czasu....
Natomiast zauważyłam, że moje najmniejsze z najmniejszych marzeń - zaczynają się w rosnącym tempie manifestować.....Maxea